Ełk 4x4


Go to content

ZMOTA VI

Rajdy

Przygotowania do szóstej już edycji legendarnej ZMOTY, trwały od dłuższego czasu. Byliśmy nastawieni bojowo na ostrą walkę z terenem tymbardziej, że zapowiedzi organizatorów czyli zespołu Adrenalinka.pl wprawiały niejednego przyszłego uczestnika o palpitację serca. W tym roku hasłem imprezy była jedna z piosenek znanego zespołu AC/DC - Highway to hell.
"Po znajomości" komandor imprezy - Franc, wypuścił nas na jedną z najtrudniejszych prób - Mort subite czyli Nagła śmierć. Po zaliczeniu dwóch pieczątek postanowiliśmy odpuścić i zaliczyć ją w późniejszym czasie. Po tej decyzji udaliśmy się na malowniczą próbę "Hosanna", która znajdowała się po stronie litewskiej. Krótka wymiana uprzejmości z litewskimi pogranicznikami, pionowy zjazd w dół do rzeczki i równie stromy podjazd i można było jechać dalej. A dalej już było tylko trudniej. Dotarliśmy w końcu na niepozorna próbę "Żwirek i Muchomorek", która następnie przechodziła w próbę "Highway to hell". Obie były bardzo męczące i czasochłonne. Pierwsza to same bagno, w którym mieliśmy pierwszy defekt wyciągarki a Tomek zaliczył całkowity wyciek płynu chłodniczego. Druga to w zasadzie podmokła łąka ale poprzecinana na wszelkie możliwe sposoby rowami melioracyjnymi o szerokości 3-3,5m i głębokości ... nikt nie mierzył. Auto raczej po wjechaniu by w takim rowku znikło. Używaliśmy do przeprawy specjalnie na tę okazję skontruowanych łączonych trapów.
Próby te skończyliśmy już po zmroku. Przez noc walczyliśmy z "Trawersem bogów" oraz nagłą chorobą Szczura, który po odstawieniu do bazy został zabrany do szpitala w Suwałkach. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało ale dalej w imprezie już nie brał udziału.
Na kolejnej próbie "Dziś Samba jutro bomba" Tomek uszkodził przeni napęd oraz zgiął drążek kierowniczy i musiał się wycofać. My brnęliśmy dalej. Na "Krzyku kamienia" nieoczekiwanie po wjechaniu w DUŻĄ dziurę z błotem zgasł nam silnik. Niestety na lewym przechyle paliwo uciekło w drugi kąt zbiornika i silnik zassał powietrze. Pomogła nam jedna z załóg, która naciągnęła nas na prawo, samochód wrócił do poziomu i silnik odpaliliśmy. Dwie pieczątki musieliśmy odpuścić. Dalej było już coraz trudniej bo dawało o sobie znać zmęczenie i wychłodzenie pilotów. Próbę "Góry i kangury" odpuściliśmy całkowicie gdyż wymagała sporej siły przy wspinaczce pod stromą, wysoką górę. Ostatnią próbę "07 zgłoś się" zrobiliśmy tylko cząstkowo głónwie z braku czasu.
Sałą imprezę możemy uznać za bardzo udaną. W Extremie my zajęliśmy wysokie 5 miejsce a Tomek z powodu awarii "tylko" 9 (na 37 załóg).


Back to content | Back to main menu